wtorek, 8 grudnia 2009

próba

czego szukam tu między Cavaillon a St. Remy
pod tak samo jak wszędzie milczącym niebem Prowansji

może słodyczy Południa może snu co budzi
może szaleństwa rudego malarza z Północy

coraz mniej w podróży ogrodów coraz więcej cieni
ale tak być musi tak to się hartuje
co podjęte zostało u zarania drogi

każdy ma swoją Syberię i swoją Saharę
i Eden między nimi
i każdy ich szuka

moje dziecięce wędrówki po zaśnieżonych polach
na półokrągłych deskach ociosanych nożem
wypalone w nich pogrzebaczem rowki
ach jak wieloznaczny zostawiały ślad

były nartami z wyprawy Amundsena
traperskim obchodem sideł
ucieczką z mroźnych wzgórz Alaski i równin Syberii

serce kołatało we mgle wyobraźni
oto statek osada jurta pełna skór zostawiona na skale dziewicza żyła złota
pamiętać – północ wzdłuż wzgórz i ku rzece

jej srebro dzwonem w rozpalonej głowie
kazało zdobywać świat

tak ogromny wtedy jeszcze
że tylko wyjść za próg