na twarzy Jezusa kładł się oliwkowy cień Ziemi
wiatr smagał milczące drzewo krzyża
jak na piaskową burzę zmierzchał dzień
w ustach miałem całą suchość pustyni
w oczach jej piekący pył
na sercu nieurodzajną grudę Jego śmierci
tak myślałem: nieurodzajną
wszystko co ostateczne nieurodzajne jest
myślałem
a jednak na skale mego serca
stanęły stopy Twoje
Rabbi
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Potrafisz zrozumiec .
OdpowiedzUsuń