czwartek, 25 grudnia 2014
tkliwość
skoszona trawa dlaczego mnie zachwyca
i dłoń zwiotczała nagle i przemijanie chmur
czyżbym dostrzegał nieznanego lica
czy może patrzy to sam Tkliwość-Bóg
o pozbawionych łaski
nie ma poezji tych
których nie dotnęła miłość
nie dotknięci
nie wyrażeni
nieistniejący
niezliczeni
czytają wiersze o miłości
czekają swojego
i nie jest im dane
przemiana
kto tak mówi aż
boli
kto tak puka i kołysze ściany
moja twarz przemieniona w serce
moje serce falujące w oczach
w cętkach źrenic w ciemnych
falach ścian w pokoju ciała
choroba
jeszcze oddycham
otwieram okno oczu
powietrze nie moje
krajobrazy nie moje
wyolbrzymiałe miasto huczy w głowie
myślałem bez serca
i jestem chory
Miles Davis gra na trąbce
szuka straconych miejsc kochanek
których nigdy nie było twarzy
co wchłonęłyby pustkę
droga urywa się pozostaje kosmos
ulic nowojorskich knajp - dno
kieliszka wszystkich pokręconych
czeluść zaułka jak stłuczone szkło
wabi otwierające się rany
wypływa przestwór dziecięcych podwórek
i muzyka wprost z mózgów
sączy się
w łzy
28 lutego 1989
w kosmosie muzyki
w przesileniu zimy
w przepaści spojrzenia
i w smaku tęsknoty
tak niema nasza miłość
nie na ten świat
i nie na tę śmierć
i ciała jej nie nazwą
i słów jej nie starczy
może tylko nasze płonące serca
Subskrybuj:
Posty (Atom)