czwartek, 11 października 2012

gwałciłem ją wiele razy

                         Oczekujesz nieskończenie. Co dzień
                               i o każdej godzinie głodny.

                               Czesław Miłosz Hymn o perle



gwałciłem ją wiele razy
pszeniczną i zieloną
wchodziłem w rurkę źdźbła
z mięsistych kwiatów wysysałem sok

nic strasznego
jeśli pomyśleć o tych
którzy tratują to
co ja zaledwie muskałem

liczy się jednak intencja

nie należałem do chmury
która dotyka wzgórz
wargami deszczu
lecz do żarłocznej nienasyconej chmary
co spada jak szarańcza
na bezbronne pola

nie szanowałem cię, Ziemio

spokój

                                                                                                                              wedug Floriana Śmieji



kiedy na Ciebie patrzę
nie pamiętam ważnych słów

niepokój spełza za krawędź
myśli do domu wracają

wtenczas widzę się w ciszy
w prostocie całej
bez koronkowych fraz

do Miłoości

                        Miłować, znaczy potwierdzać
                             Czyjeś istnienie, mówić: jesteś.
                                                                                                                                                
                                                     ks. Józef Sadzik


która jesteś kwiatem
która jesteś we mnie
i w każdym żyjątku

zadrżyj

niechaj skłonię głowę
przed wszelaką rzeczą

która Twoją jest

gwiazdo Wenus



gwiazdo Wenus odprowadzająca noc
i witająca słońce wiecznie

przebudź mnie potrząśnij
choćby i niegrzecznie

Księżycu - rozchyl swego sromu
ciemną stronę, bo potrzebuję tego

co tajemne i nieuczone

pocałunek



puszy się meszek górnej wargi
nabrzmiewa czerwień dolnej w rytmie

krwi tańczą jak chmary motyli
pod powiekami barwne plamy

wschód inicjacja



płatki różane świtu
zwijają się i kurczą

paruje lęk
jak kropla rosy

w zenicie dnia
już nie bolesna zorza
dojrzała kobieta

płonie

ona mnie przeklina

Ona mnie przeklina
i jak zaklęciami przyzywa do siebie.
Jej wargi rozchylone
i uda czekają gniewne:
- Gdzie jesteś, głupcze?!
Pewnie czytasz wiersze
o czyjejś milości
zmyślonej jak twoja.
Ze mnie tymczasem opadają płatki
i wszyscy szepczą: naga!
Przybywaj, odcałuj, co przeminęło
nie tknięte przez ciebie.
Połóż się na mnie,
bo oślepnę w dymie zimnej pościeli.

wyspa świat



świat znów poszerzył się do wyspy
do bolesnej wypukłości w moim ciele

lecz chociaż przypomina samotną palmę
nie zwiedzie mnie tym razem

w lustrze snu widziałem, że on
wygląda jak spotworniałe ucho
podsłuchujące moje serce

zawsze jest taki sam:
najpierw daje i odbiera kobietę
a później szpieguje rozpacz