kuternoga Rimbaud uśmiecha
się
ja wyobrażam sobie że
ponurotymczasem on łagodnie:
nie spiesz się nie ma już
naszych ciepłych krajówmówi i głaszcze mnie
miękkim językiem głosu
włosy nieruchomieją
na niebie są chmury i
słońce
a my na falach we dwójkęokutani starymi płaszczami
w nausznikach z czasów wojny
jak biedacy
biegamy od promienia do
promieniausiłując zabić zimno
pokrzykujemy zaczepnie
bez żalu i nadziei
na wyschłych wargach
nasze miejsce jest na
bruku oceanu
wiemy o tymskacząc do ostatnich sił
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz