jesteś niezgrabny i bezbronny jeszcze bardziej
prześladują cię myśli o upalnym dniu
czekającym za murami klasztoru
i o nocy która może okazać się zimną dłonią zaciśniętą na twoim gardle
ściszasz głos jakby ta ręka już wyciągała się
w stronę furty zaryglowanej zamkiem miłości
opuszczasz głowę nie przestając badać
który z nas jest wysłannikiem okrutnej pogody
twoje wiersze powinny zakwitać
tymczasem szeleszczą jak suche kłącza
nie ma zapachu łąki
i nasze wyciągnięte dłonie nie mogą się spotkać
pomiędzy nami stoi bezradność
a przecież chciałeś się ukryć
w ziołach Kościoła chciałeś ukryć się
po nozdrza zachłyśnięty gazem
klasztor dominikanów, Poznań
czerwiec 1983 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz